niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział XI

Caroline:


Po drodze wszystkie myśli mnie przytłaczały, myśli na temat mojego życia... jakie to totalne bagno.. w którym sama nie mogę się odnaleźć. Może nie pisane jest mi bycie człowiekiem, może powinnam być nieśmiertelna, niepokonana, nieustraszona...albo jestem po prostu zmęczona podrożą i myślę o głupotach.

***

Podróż trwała jakieś sześć godzin, sześć długich i męczących godzin w jednym samochodzie z dwoma wampirami. Od razu rzucił mi się w oczy, potężny dom ogrodzony wielkimi krzaczkami z werbeny, oraz wielkim płotem z drewna. Było dość ciemno jak na godzinę 20.00 , ale świeciły się światła uliczne. Bałam się spotkania z czarownicą która najprawdopodobniej będzie odprawiała rytuał. 

W progu drzwi powitała nas wysoka kobieta o ciemnych włosach i ciemnej karnacji, w jej oczach była złość i smutek. Gestem ręki zaprosiła naszą trójkę do środka i zamknęła za nami drzwi. 

-Nic się tu nie zmieniło. - powiedział Klaus i zaczął dotykać różnych ozdób którymi przyozdobiony był salon domu.

-Spóźniłeś się, nie toleruje tego. - powiedziała wiedźma i usiadła przy stole pełnym ksiąg.

-Anna, sprawy się pokomplikowały... Nie jestem pewien czy jutro to odpowiedni termin na rytuał. - powiedział Klaus i usiadł koło Anny

-Mówiłam Ci, miałeś uważać na to co robisz, a tymczasem mówisz mi że nie wiesz czy to odpowiedni czas na rytuał? Wyznaczyłam Ci kolejny termin, a ty po raz kolejny mówisz mi, że to nie ten czas. To jest marnowanie mojego czasu i mojej mocy. Więc proszę podaj mi kolejny powód dla którego nie mogę odprawić rytuału. - zażądała stanowczo Anna, sprawiała wrażenie bardzo zimnej kobiety.

-Tak więc, ostatnio zdarzył się mały incydent. Po prostu musiałem dać krwi mojej ofierze, była umierająca. 

-Jak dużo krwi jej dałeś, jeśli mało nic się nie stanie, eliksir jest tak silny, że nie poczuje obcej krwi .

-Dużo. - odpowiedział zwięźle Klaus, nie obchodziło go to czy byłabym wampirem czy też nie.

-Jak dużo? - zapytała już nieco wściekła czarownica.

-Aż do punktu kulminacyjnego. - powiedział smutno wampir i spuścił głowę w dół.

-W takim razie, nie możemy odprawić rytuału. Musimy poczekać, dzień lub dwa. Zostaniecie tu, rozgośćcie się. - wiedźma wstała i popatrzyła uważnie na mnie i na Stefana. Chyba dopiero teraz mnie zobaczyła. - To ona? 

-Tak. - powiedział Klaus i popatrzył na mnie. 

-Ładna - powiedziała Anna i zaczęła wolno do mnie podchodzić. - Ale taka... drobna, inna. W ogóle nie podobna do Petrovych, do Forbesów też zresztą nie..oni wszyscy są tam 'zbudowani'. Czy ty jesteś córką Liz Forbes? 

-Tak. - powiedziałam cichutko.

-Widziałam ją jako dziecko, ja i jej matka się przyjaźniłyśmy. Niestety, ludzkie życie jest takie krótkie. - powiedziała Anna i zaśmiała się, tak jakby gardziła ludźmi, zupełnie jak Klaus.

-Jak to, przecież pani nie jest nieśmiertelna, jak mogła pani znać moją babkę? - zapytałam niepewnie. 

-Magia, mogę wydłużyć proces starzenia się... Tak więc, rozgośćcie się. Wasze pokoje są na górze, możecie się odświeżyć w łazience, zaraz podam kolacje.

-Nie jestem głodna, dobranoc. - powiedziałam i powędrowałam na górę, szybko znalazłam jakąś sypialnie. Z wielkiej szafy wyjęłam koszule nocną, przypuszczam, że należy ona do czarownicy, rzuciłam koszulę na łóżko i podeszłam do wielkiego okna, popatrzyłam na księżyc, był prawie w nowiu. Żeby nie myśleć o przykrych zdarzeniach które mnie czekają, wyszłam z pokoju i ruszyłam w kierunku łazienki.

***

Łazienka była bardzo duża i bogato zdobiona, z wielkich półek wystawały białe ręczniki. Łazienka była w zapachach werbeny i tojadu, drogiego mydła i ziółek czarodziejskich. Odkręciłam kurek z wodą tak aby wanna napełniła się ciepłą wodą, a sama zaczęłam się rozbierać.

'Jednak nie ma nic lepszego niż relaksacyjna kąpiel', pomyślałam, uśmiechnęłam się i kąpałam się dalej.

***

Klaus:                                                                                                                                                      

-Ona jest na to za słaba, widzę to w jej oczach i ty też to widzisz. - powiedziała Anna i spojrzała na Stefana rozprówacza. - jedynie ty, bezwzględna bestio, nie obchodzi Cię za grosz ludzkie życie. Nic Cię nie obchodzi.

-Jedyna rzecz która mnie obchodzi to moje nie istniejące hybrydy, masz zrobić wszystko żebym dostał to czego chce, zrozumiałaś? - powiedziałem zimno i spojrzałem podle na wiedźme.

-Ona tego nie wytrzyma, czy chcesz czy nie. Jest na to wszystko za słaba. Ona nie jest taka jak deppelgangery, nie ma w sobie tej siły. Spójrz jej w oczy, wtedy zobaczysz.

-Ona ma to wytrzymać, ty masz tego dopilnować. To nie jest moja nieudana hybryda, że coś ma pójść nie tak, to tylko jednoosobowy rytuał, nic wielkiego. Więc przestań robić z tego aferę, a ja teraz idę, bo nie chce mi się słuchać twojego jazgotu. - powiedziałem i powolnym krokiem ruszyłem na górę, a Stefan z Anną zaczęli rozmawiać na temat Caroline.

Gdy tylko usłyszałem jej imię od razu przed oczami ukazała mi się przepiękna postać Caroline.

***

Caroline:                                                                                                                                                  

Wyskoczyłam z wanny i owinęłam się białym ręcznikiem jak togą. Rozczesałam moje blond włosy i odgarnęłam na jeden bok. Przyjrzałam się dokładniej w moją szyję, były na niej dwie małe blizny po ugryzieniu Matta...

Gdy chciałam ubrać na siebie koszulę Anny, zorientowałam się, że koszula leży na łóżku w mojej sypialni. Z niechęcią, uchyliłam drzwi łazienki, rozejrzałam się po korytarzu, nikogo nie było więc jak najszybciej mogłam zaczęłam biec w kierunku mojej sypialni. Na końcu korytarza pędem skręciłam w lewo, bo tam  znajdowała się moja sypialnia. Biegłam tak szybko że na zakręcie nie zauważyłam idącej osoby i wpadłam na nią z takim impetem, że ta osoba się przewróciła a ja przewróciłam się na tą osobę.... Na Klausa.

***

Klaus:                                                                                                                                                      
(10 sekund wcześniej)

Szedłem sobie beztrosko korytarzem, wampirzym słuchem usłyszałem jakby ktoś biegł. Nie przejmując się tym szedłem nadal, myśląc o Caroline.

Nagle, ktoś wpadł na mnie powalając przy tym na ziemię, przy okazji ktoś wywrócił się na mnie. Caroline. Była mokra i w samym ręczniku, przez głowę przebiegało mi sto tysięcy myśli na raz. W końcu przerwałem tą niezręczną ciszę, Caroline ciągle patrzyła mi w oczy, tak jakby chciała w nich zobaczyć kogoś z uczuciami.

- Śpieszyłaś się gdzieś?

-Ja tylko.................. ja....... - Caroline chyba nie mogła się wysłowić.

-Powinnaś bardziej uważać, bo następnym razem ty możesz znaleźć się pod kimś.. na przykład teraz. - powiedziałem i w wampirzym tępię to ja leżałem na Caroline, jej wzrok mówił sam za siebie... bała się mnie.- Zależy od ciężaru osoby, im większy ciężar tym większe parcie, czasem może Ci się złamać żebro, a czasem pod wpływem ucisku będzie Ci brakować powietrza.W tedy będzie kiepsko...- powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko, szczególną uwagę zwróciłem na usta Caroline, pomyślałem jak bardzo chciałbym ją pocałować, jak bardzo chciałbym żeby była moja... Nie realne marzenia..

Szybko wstałem i podałem rękę Caroline, tak aby mogła wstać. Nie łudziłem się, że pochwyci moją dłoń. Tymczasem ona położyła delikatnie swoją dłoń na mojej, a ja pochwyciłem jej dłoń i pomogłem jej wstać.

-Dziękuje. -powiedziała Caroline i uśmiechnęła się w podzięce .

-Nie ma za co. -powiedziałem i odwzajemniłem uśmiech.

I znowu ta nie zręczna cisza, postanowiłem udać się do mojej sypialni.

-Dobranoc - powiedziałem i w wampirzym tępię znalazłem się u siebie w sypialni, rzuciłem się na łóżko i usnąłem, śniłem o Caroline.

***

Caroline:                                                                                                                                                

Szybko wbiegłam do swojej sypialni rzuciłam ręcznik na krzesło i naga powędrowałam koło łóżka po koszulę nocną. Koszula była o wiele za duża, ale Anna nie była małą kobietą...

Położyłam się w łóżku, nakryłam kołdrę i próbowałam usnąć... Ale wcale nie byłam zmęczona, myślałam o Klausie.... 'on tylko udaje, nie jest taki naprawdę....' pomyślałam, ale nie wiedziałam jaki Klaus jest naprawdę. Ale chciałabym się dowiedzieć....

***

Z zamyślenia wyrwał mnie głos otwierających się drzwi, do mojego pokoju przyszedł Stefan, było ciemno więc nie widziałam jego mimiki twarzy, nie wiedziałam czy dowiedział się czegoś nowego na temat rytuały, albo czegokolwiek. Stefan usiadł na rogu mojego łóżka i nic nie mówił. Dziwną ciszę przerwałam ja, siadając po turecku koło Stefana.

-Coś się stało? - zapytałam Stefana, nie odpowiedział. Chwyciłam go za rękę i zapytałam ponownie.

-Nic, tylko... boje się Ciebie stracić. - powiedział Stefan i popatrzał się na mnie.

-Nie stracisz, wszystko musi pójść po naszej myśli Stefanie. Wszystko będzie dobrze, po prostu o tym nie myśl. - powiedziałam i poklepałam przyjaciela po ramieniu.

-Postaram się, ale to nie takie łatwe nie myśleć o tym że osoba którą kochasz może za kilka dni umrzeć. - powiedział Stefan i chwycił moją dłoń.- Kocham Cię, Caroline.

Nie zastanawiając się długo namiętnie pocałowałam Stefana. Całowaliśmy się namiętnie, usiadłam okrakiem na kolanach Stefana, a on trzymając mnie za plecy delikatnie położył na łóżku.Dalej się całowaliśmy. Stefan leżał na mnie i delikatnie całował moją szyję. Obawiałam się tylko jednego, że Stefan wgryzie się w moją szyję. Ale tak się nie stało. Odpięłam koszulę ze Stefana i rzuciłam ją na podłogę, nadal się całowaliśmy, całowanie Stefana było jak jedzenie czekolady, nigdy nie chcesz przestać...

Klaus miał rację, pod ciężarem ciała Stefana ciężko mi się oddychało, więc miedzy pocałunkami obróciłam się i teraz to ja leżałam na Stefanie... Wampir zdjął ze mnie koszulę i rzucił ją gdzieś w kąt, nasze ciała dzieliła tylko moja bielizna i spodnie Stefana, których chciałam się pozbyć. Między pocałunkami męczyłam się z cholernym paskiem Stefana, z którym się siłowałam.

***

Kiedy w końcu Stefan pozbył się spodni, wrócił mi zdrowy rozum, nie mogliśmy tego zrobić. To by wszystko zepsuło, naszą przyjaźń i nasze relacje z resztą przyjaciół, z Eleną i z Mattem. Po prostu nie mogłam do tego dopuścić.

-Stefan, chyba nie powinniśmy.. - mówiłam między pocałunkami, musiałam się powstrzymać, ale ciężko było.

-Wiem... - powiedział Stefan jednocześnie kończąc tym tą dziwną sytuację i namiętną atmosferę.

Zeszłam z łóżka i wzięłam z podłogi koszulę Stefana, którą na siebie narzuciłam. Nie miałam ochoty szukać mojej koszuli nocnej. Rzuciłam Stefanowi jego spodnie, a on szybko wciągnął je na siebie. Było niezręcznie.

-Okej, nie chce udawać, że to się nie stało. To nie był błąd z mojej strony. Po prostu wszystko tym zrujnujemy, nie chce tego. - próbowałam pozbyć się tego napięcia między nami i chyba mi się udało, nie czułam tego niepokoju.

-Ja też tego nie chce.. to ja już pójdę. - powiedział Stefan, podszedł do mnie i mnie uściskał, a ja przytuliłam go do siebie tak mocno jak tylko mogłam. Popatrzyłam na Stefana i pocałowałam go namiętnie w usta po czym weszłam pod kołdrę a Stefan wyszedł z mojego pokoju.

***

Obudziłam się wcześnie rano, bardzo chciało mi się pić. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w kierunku kuchni, wciąż byłam w koszuli Stefana. Weszłam do wielkiej kuchni, w oczy od razu rzucił mi się wielki drewniany stół przy którym siedział Klaus, nie zwracając na niego uwagi podeszłam do lodówki z której wyciągnęłam pomarańczowy sok.

Klaus:                                                                                                                                                  

Siedziałem w kuchni przy stole, w drzwiach pojawiła się Caroline w męskiej koszuli, zignorowała mnie tak jakby mnie tu nie było. Ciśnienie mi podskoczyło kiedy pomyślałem sobie, że może coś łączyć ją i Stefana. Zrobiłem się strasznie zazdrosny i zły... Miałem ochotę wyrwać serce Stefanowi.....

_________________________________________________________

W między czasie napisałam rozdział XI . Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Nie obiecuje, że w tym miesiącu pojawi się rozdział XII.

PS. Jeśli przeczytasz, proszę, zostaw komentarz, to nie boli a mi daje siłę żeby dalej pisać :)

Pozdrawiam moich czytelników :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Blokada!


Wszystkie osoby, które czekają na nowy rozdział, pragnę przeprosić za długą nieobecność. Jedyne co mogę powiedzieć to , to że mam teraz małe problemy z którymi postaram się uporać jak najszybciej....

Nie chce nikomu robić jakiejś nadziei, ale rozdział może pojawić się pod koniec sierpnia lub na początku września, a wtedy już normalnie rozdziały będą dwa razy w tygodniu...

Jeszcze raz serdecznie przepraszam, pozdrawiam moich czytelników i życzę Wam kochani miłego miesiąca :)