niedziela, 30 marca 2014

XIX. 'BELIEVE ME'

-Pozwól mi wytłumaczyć! - wręcz biegnie za nim, usiłując jakoś go zatrzymać. - Stefan, proszę daj mi wytłumaczyć!

Cisza, nagle się zatrzymuje i odwraca w stronę Caroline. Jego twarz nie wyrażała nic poza smutkiem.

-Co wytłumaczyć Caroline?! - chciała coś powiedzieć, nie dał jej dojść do głosu- Przecież nie całowałaś się z Klausem przez przypadek. Nie jestem głupcem, umiem dodać dwa do dwóch... - cisza - Kochasz go, prawda?

Cisza tak martwa, że Stefan bez żadnego wysiłku słyszał dudnienie serca Caroline.

Biedna nie wiedziała co odpowiedzieć, przecież ona jeszcze sama nie wiedziała czego chce, czy kocha.

-Ja... Ja nie wiem co czuje - oczy się zeszkliły, oddech przyspieszył.

-A ja wiem co czujesz. Historia lubi się powtarzać, jest dokładnie tak jak z Eleną i Damonem. On wiedział, że ją kocha tylko nie chciał się do tego przyznać. Tak samo jest z tobą Caroline... - samotna łza spłynęła po policzku Stefana, na ten widok Caroline wybuchła płaczem, rzuciła się w ramiona Stefana. Ten tylko złapał ją w tali i delikatnie od siebie odsunął. - Dzisiaj wyjeżdżam.

Zamarła. Zostawia ją, wyjeżdża. Przecież miał być z nią cały czas, wspierać ją, być z nią... Z drugiej strony nie mogła mieć mu za złe, że nie chce teraz jej widzieć. Zrezygnowana odsunęła się od niego i odeszła...

To miało być ich pożegnanie? A gdzie się podziały słowa, że jak to wszystko się skończy to będzie tak jak dawniej?

Nie będzie, bo zakochała się w Klausie, bo nie zakochała się w Stefanie, bo Stefan zakochał się w niej.

                                                     ***

Z hukiem zamknęła drzwi jej sypialni, padła na łóżko i zaczęła szlochać.

                                                    ***

-Nie wiem, czy nie będziesz musiał pić jej krwi już zawszę. Nie wiem co się stanie jak napijesz się krwi jakiegoś innego człowieka. Musimy poczekać na reakcję twojego organizmu, kiedy to już krwi Caroline nie będzie w twoim organizmie, a napijesz się z kogoś innego. - jęknął coś tylko pod nosem, Anna tylko krótko dodała. - Potrzebujemy czasu.

-Nie jestem pewien czy ona mi ten czas da.. Stefan wraca dzisiaj do Mistic Falls.

-Więc musisz przekonać ją żeby została. - powiedziała Anna i ruszyła do wyjścia. - Wychodzę, chcę skonsultować tą sprawę z inną wiedźmą..

                                                       ***

Zastanawiał się dziesiątki razy czy dobrze robi zostawiając ją tutaj samą. Może powinien zrobić w końcu coś dla siebie? Nie może patrzeć na całe te relacje Klausa z Caroline.

'Ona jest zakochana w innym mężczyźnie, nie daj się jej wykorzystywać. Musisz być dzielny Stefanie, musisz być dzielny' 

Chwycił za klamkę, otworzył drzwi na oścież.

-Stefan? - odwrócił się... Caroline, cała zapłakana. Nie czekała, aż coś powie, padła mu w ramiona dalej szlochając. - Przepraszam, tak bardzo przepraszam. - brała głębokie oddechy by się uspokoić. - Przepraszam. Nie zostawiaj mnie, proszę. Boję się, że coś Ci się stanie. Nie chce Cię tracić mimo wszystko.

Pogłaskał ją po włosach, to nie mogło się tak skończyć. Kilku letnia przyjaźń nie może się skończyć złamanym sercem i brakiem siebie, swojej drugiej duszy.

-Ciii... Nie mogę zostać, ale będziemy w kontakcie. - jęknęła, żeby jednak został. - Caroline.. nie chce tu zostawać, musisz mnie zrozumieć.

Zrozumiała, skrzywdziła go. Musi teraz dać mu odejść.

Puściła go. Zamknął drzwi i zniknął. Została teraz sama. Co miała ze sobą zrobić? Część jej chciała za nim pobiec, wrócić do Mistic Falls. Druga jej część chciała tu zostać, zostać dla Klausa.

'Ale teraz już wszystko skończone, nie ma do niczego wracać i dla nikogo zostawać' - pomyślała

Wybrała numer do mamy. Nie rozmawiała z nią od wieków, pewnie się zamartwiała. Nie odzywała się do niej odkąd wyjechała, albo i jeszcze dłużej.

-Mama?

-Caroline, co się z Tobą dzieje? Gdzie ty jesteś? - pełen czułości głos, niczym miód na serce Caroline. Właśnie za tym tęskniła.

-Tak bardzo tęsknie mamo, nie martw się o mnie wszystko jest w porządku. - uśmiechnęła się przez łzy, jakby sama chciała uwierzyć w to kłamstwo.

-Kiedy wracasz? - cisza... nie wiedziała co odpowiedzieć - Caroline?

-Nie wiem, nie prędko. - do sypialni właśnie wszedł Klaus. - Mamo muszę już kończyć, nie martw się. Odezwę się niedługo, kocham Cię! - rozłączyła się, usłyszała tylko 'Ja Ciebie też' .

                                                       ***

Popatrzył na nią, była dziwnie roztrzęsiona. Czyżby zapomniała już co zaszło między nimi jakiś czas temu? Nie chciał poruszać tematu, stwierdził, że nie będzie o to pytał.

Obserwował bacznie każdy jej ruch, wyciągnęła wielką torbę i wkładała do niej ubrania, nawet ich nie składając.

-Co ty robisz? - patrzył jak pokój pustoszeje, a wszystko znajduję się już w torbie Caroline.

Próbuje upchnąć rzeczy do końca, tak aby torba się zasunęła. Podszedł do niej i objął ją w tali obracając w swoja stronę.

-Co ty robisz? - zeszkliły jej się oczy, wyrwała się z jego objęć. - Caroline? - zaczęła szlochać.

-Wynoszę się ztąd , rytuał zakończony więc odchodzę. - łapała głębokie oddechy, powoli się uspokajała.

-Caroline. - musnął delikatnie jej ramie, chciał ją teraz uspokajać? Przelecieć, bo Stefana nie ma? Zabić? Wykorzystać?

-To wszystko twoja wina! - wybuchła. - Twoja wina! - łapała się za głowę, za brzuch, tylko po to by się uspokoić.

Klaus znowu podjął próbę uspokojenia Caroline. Zaczęła uderzać pięściami w jego klatkę piersiową. Złapał ją za nadgarstki, nie miała jak się wyrwać.

-O co Ci chodzi?

-O Stefana.. To przez Ciebie wszystko zepsułam.. Wszystko twoja wina. - szeptała do siebie, nie mogła opanować tego roztrzęsienia. Jakby niebo z piekłem waliło jej się na raz na głowę.

Puścił ją. Zrobiła mały krok w tył.

-Moja wina? - zakpił - Gdyby nie te wasze wielkie plany awaryjne już dawno byłoby po sprawie, nie musiałabyś mnie oglądać całymi dniami. Więc czemu moja? Sama pozwalałaś mi się do siebie zbliżyć, po co? - niemal wykrzyczał je w twarz.

-Po prostu się w Tobie zakochałam! - wykrzyczała ze łzami w oczach, wzięła głęboki oddech. Spojrzał na nią czułym wzrokiem i wpił swoje usta w jej...

                                                        ***

Kolejna część jutro.
Było wiele usuwania, poprawiania, przerabiania. Wyszło jak wyszło.

'
-Więc pojadę z tobą, uciekniemy. - cmoknął ją czule w czoło.'

Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam moich czytelników, do jutra :)

niedziela, 23 marca 2014

XIIX. 'TOGETHER WE CAN EVERYTHING'

Zasnął.. Dużo spokojniejszy niż wcześniej.

Zasnął ze zmęczenia. Z przerażenia.

Ona siedziała na fotelu naprzeciw łóżka w, którym spał. Nie wiedziała ile potrzeba mu snu, co ma robić przez ten czas?

Odezwał się jej żołądek.. Przecież nie jadła nic od kilkunastu godzin, jak nie kilku dni.

Ruszyła po cichu w kierunku kuchni, z biblioteki dobiegała kłótnia Anny i Stefana... Zaczęła nasłuchwiać.

                                                        ***
-Jak to krew Caroline jest lekarstwem? - zapytał zmieszany Stefan, już nie wiedział jakie emocje biorą górę przerażenie - czy złość.

-Mogłam się domyśleć, że skoro jej krew ma działać jako ' lek ' dla zmieniających się wilkołaków, to będzie działało także na... Klausa. - mówiła zafascynowana i zdegustowana jednocześnie. - Tylko jak to możliwe?

-Może jakiś składnik tego eliksiru? - pokiwała przecząco głową.

-Interesuje mnie jeszcze jedna rzecz. - Stefan tylko spojrzał na nią pytająco. - Czy Klaus nie będzie potrzebował krwi naszej słodkiej Caroline, żeby żyć...

                                                    ***

Nie miała już ochoty słuchać tej dwójki. Dziwnym trafem ta cała sytuacja nie zmieniła tylko Caroline, ale i Stefana - stał się taki bezuczuciowy, bezlitosny i zimny. Sama nie wiedziała czy chciała z nim rozmawiać na tan temat.

Ruszyła do kuchni, zjadła coś na szybko i udała się w stronę pokoju Klausa.

Dalej spał...

Usiadła na fotelu i wpatrywała się w niego, w uszach ciągle brzmiało zdanie Anny ' Czy Klaus nie będzie potrzebował krwi naszej słodkiej Caroline, żeby żyć ' ...

A co jeśli będzie? A co jeśli tylko ona będzie mogła utrzymać go przy życiu?
Jej śmierć spowoduje jego śmierć? A co jeśli stanie się wampirem?

Pytania nie dawały jej spokoju... Miało być dobrze... Nie jest.

                                                          ***

Obudził się, otworzył delikatnie oczy i ujrzał anioła. Caroline śpiącą na fotelu.
Ten widok był jak spora dawka miodu na jego serce. Nie chciał jej budzić, wstał i od razu tego pożałował. Zgiął się w pół i złapał za kark, jęknął cicho, Caroline od razu się obudziła. Rozejrzała się dookoła a kiedy ujrzała Klausa momentalnie znalazła się koło niego.

Chwyciła go za łokieć i pomogła usiąść na łóżku.

-Agłł .. -syknął jeszcze... - czemu to tak cholernie boli?

-Miałeś tylko skręcony kark... kilka razy. - popatrzyła na jego reakcje, stwierdził że ona bredzi..

-O czym ty mówisz?

-Stefan musiał skręcić Ci kark, żebyś nie czuł bólu. Trwało to trochę dłużej niż powinno, ale miejmy nadzieje, że z Tobą już wszystko w porządku. - niepewnie pogłaskała go po ramieniu.

-A ty? Jak się czujesz? - zapytał, spojrzał na nią... i te oczy..

-Miałam problemy ze zmartwychwstaniem - uśmiechnęła się, a on się zaśmiał.

-Myślałem, że to ja mam poczucie humoru zawsze w niewłaściwej sytuacji... Coś jeszcze się stało o czym powinienem wiedzieć?

Nie wiedziała czy ma mu powiedzieć o jej małym ratunku dla niego. Stwierdziła, że jednak powinien wiedzieć.

-Tak, jest jeszcze kilka spraw do omówienia... Kilka godzin temu bardzo źle się czułeś, nie wiedziałam co mam zrobić więc... dałam Ci mojej krwi i ... i od tamtej pory wszystko z Tobą w porządku...

-Czyli jesteś moim aniołem stróżem? - uśmiechnął się, utonęła w jego oczach. - a ta druga rzecz?

Zbliżyła się nie pewnie do niego, zamknęła oczy i czekała aż ich wargi się złączą.

Popatrzył na nią lekko zszokowany, nie zastanawiając się ani sekundy dłużej pocałował ją. Przysunął bliżej siebie. Ich pocałunki stały się coraz bardziej namiętne.

                                                          ***

-Myślę, że już się obudził... Muszę z nim porozmawiać - powiedziała Anna w drodze do sypialni Klausa. Stefan podążał tuż za nią. - Powinien wiedzieć to wszystko co powiedziała mi Michaela przez telefon.

Otworzyła drzwi do sypialni Klausa, weszli oboje. Zastali ich w niedwuznacznej sytuacji.

Stefan od razu zaczął szukać w głowie jakiegoś wytłumaczenia, nie było. Po prostu się całowali. Myślał, że eksploduje.

                                                       ***

Rozdział nie jest za długi, ale kolejny będzie we wtorek wieczorem bądź środę po południu.

'
-Po prostu się w Tobie zakochałam - wykrzyczała ze łzami w oczach. Spojrzał tylko na nią czułym wzrokiem i wpij swoje usta w jej. '

Myślałam nad zmienieniem w poprzednich rozdziałach (I-XII) narracji z pierwszoosobowej na trzecioosobową, co o tym myślicie?

W tedy na pewno rzadziej dodawałabym nowe rozdziały, musiałabym poprawiać te stare .

Piszcie co sądzicie, jakieś uwagi i pomysły :)

Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania :)

Pozdrawiam moich kochanych czytelników, do następnego kochani! :)
                                                                                     


poniedziałek, 17 marca 2014

XVII. 'LET HIM GO'

Grobowa cisza. Wokół jakby pustka i ciemność.

Czuła jakby dławiła się pod wodą, nie mogąc złapać powietrza. Poddając się w walce o przetrwanie. I tak w kółko... Raz za razem, jakby ktoś kolejny raz dawał jej szansę przetrwania. Tylko nie wiedziała czy spada na dno czy unosi się na powierzchnię.

Jakby mijała cała wieczność, a przecież to tylko kilkanaście godzin. Może za dużo? Może się już nie obudzi? Może nie ma już szans na to, aby poczuła powietrze w płucach?

                                                            ***

Przebłysk światła w ciemności, jakby słońce w najciemniejszym zakamarku Ziemi...

Zaczęła znów się dusić i dławić...

                                                           ***

Jeden wielki oddech, a później seria szybkich małych oddechów. Jakby nie wierzyła, że dała radę. Dotknęła jeszcze klatki piersiowej z niedowierzania, głęboko oddychając.

Stefan siedział koło niej, bacznie obserwując jej zachowanie. Chyba nie dowierzał, że już ją widzi - żywą.

-Wszystko w porządku, jesteś tu... - mocno ją do siebie przytulił.

Nic nie odpowiedziała, składała w głowie fakty przed całym tym zaćmieniem.
Klaus ją zabił.. Ale czy nie powinien być właśnie tu z chmarą wilkołaków czekających na przemienienie?

-Gdzie jest Klaus? - niepewnie zaczęła, nie miała pojęcia jak odpowiedź bardzo ją przerazi...

-Sprawy się trochę pokomplikowały... Caroline. Klaus jest.. on po prostu.. - nie wiedział jak opowiedzieć całą tą historię, przecież nie powie, że to jej wina, bo miała we krwi eliksir?

-Klaus zmienia się od środka w wilkołaka, niestety jego ciało mu na to nie pozwala.. więc łamią mu się wszystkie kości.. Cierpi. - Anna... pewna siebie jak zawsze.

-Co mu zrobiłaś? - Caroline zaszkliły się oczy, chciała znać dalszą historię?

-Co ty mu zrobiłaś? - zaśmiała się - To twoja wina.

-Nie mów tak - otarła łzę samotnie spływającą po jej policzku.

-Eliksir w twojej krwi źle zadziałał na jego wilczą stronę. - mówiła jednocześnie przeglądając jakieś księgi. - Nie ma tu nic na ten temat, przeszukałam dosłownie wszystko...

-Gdzie on jest? - zapytała.

- W swojej sypialni, tylko uważaj jak się obudzi, żeby Cię nie zjadł - zaśmiała się.

                                                          ***

Nie pewnie otworzyła wielkie drzwi prowadzące do sypialni Klausa, zobaczyła go. Leżał na łóżku, zupełnie bezwładnie.

Jego ciało było otulone kropelkami potu.

Usiadła przy nim, wpatrywała się. Cierpiał, było to widać... mimo, że się nie ruszał, mimo, że nie oddychał.

                                                          ***

Czekała tylko na moment, w którym się obudzi. Chciała zobaczyć ten błysk w jego oczach. To spojrzenia.. w którym tonęła za każdym razem kiedy na niego patrzyła.

Zerwał się z krzykiem, kolejne kości uległy złamaniu.

Na początku ze strachu po prostu od niego odskoczyła. Ale zobaczyła ten ból w jego oczach. Momentalnie znalazła się przy nim, objęła go ramieniem i głaskała po głowie mówiąc, że wszystko będzie dobrze. On tylko szeptał jej imię, nie wiedział co się z nim dzieje.

-Stefan skręć mu kark... - Anna i Stefan weszli do sypialni Klausa w tym samym momencie. Stefan podszedł niepewnie do łóżka na którym znajdował się Klaus wraz z czuwającą nad nim Caroline... ogarnęła go nieopanowana zazdrość.

-Caroline odsuń się. - nawet nie poprosił, był chłodny, jak nie on...

Podniosła się, ale nie dała zbliżyć się Stefanowi do Klausa, zasłoniła go przed przyjacielem. Sama się sobie dziwiła, odezwała się w niej opiekuńczość.... do niego.

-Chyba nie zamierzacie cały czas pozbawiać go życia... To nie ma sensu - Krzyk...spojrzała na niego, oczy momentalnie jej się zeszkliły- Musi być inne rozwiązanie. - niemalże krzycząc rzuciła wyzywające spojrzenie na Anne.

-Słonko, nie ty o tym decydujesz... daj mu odejść. Jego nie da się już uratować. Będziemy cały czas powtarzać tą czynność, za każdym razem jak się wybudzi... - chciała dodać jeszcze jedno słowo...

-Nie.. Wyjdźcie stąd!! - tylko to zdołała wykrzyczeć przez łzy, których nie mogła już dłużej opanować. - Wyjdźcie!!

Posłusznie wyszli, sami zdziwieni jej zachowaniem. Przecież kilka dni temu jeszcze sama chciałaby skręcić mu kark, sama chciałaby wpędzić go do grobu...

'Uratuje Cię' - szepnęła.

Zaczęła pałętać się po pokoju, szukając w głowie jakiegoś natchnienia.

'Może on jest po prostu głodny?' - nie czekając dłużej, podeszła do niego, usiadła nad nim, zbliżyła swój nadgarstek do jego ust...

-Pij! - wyszeptała przez łzy, od jej głosu przeszedł go dreszcz, następna kość w roztrzaskach. Wgryzł się posłusznie w jej nadgarstek, tonął z rozkoszy.

Po chwili skończył, jego ciało jakby się uspokoiło, on sam zrobił się spokojniejszy, jego oddech się wyrównał. Widać było, że jest lepiej. Dzięki jej krwi...

                                                        ***

Łapcie kolejny rozdział, mam nadzieję, że jesteście zadowoleni.
Co do kolejnego rozdziału to zaglądajcie pod koniec tygodnie (piątek-sobota).
Jak już pisałam, wstawię tu mały fragment kolejnego rozdziału, oto i on :

'
-Jak to krew Caroline jest lekarstwem? - zapytał zmieszany Stefan, już nie wiedział jakie emocje biorą górę przerażenie czy - złość.
-Mogłam się domyśleć, że skoro krew ma działać jako 'lek' dla zmieniających się wilkołaków, to będzie działało także na.... '

Mam nadzieję, że Was zachęciłam do kolejnego rozdziału :)
Komentujcie jak wrażenia, bądź propozycje kolejnych rozdziałów.
Serdecznie pozdrawiam moich czytelników.
Miłego tygodnia :)

niedziela, 16 marca 2014

Wybaczcie

Dzisiejszy rozdział się nie pojawi ze względów zdrowotnych, moich.
Cały dzień męczy mnie grypa 'jelitowa'.
Mam nadzieje, że jutro się Wam zrewanżuję i wstawie rozdział :)
Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 10 marca 2014

XVI. 'THEY DEATH'

Leżeli teraz oboje, bez świadomości, bez oddechu, bez pulsu.

Caroline była jeszcze martwa. Klausowi skręcono kark, aby nie cierpiał.

-Coś poszło nie tak, dlaczego on tak źle zareagował... Cholera.. - mówiła Anna, jakby do siebie. Wydawać by się mogło, że doskonale wiedziała co się stało, a przed Stefanem tylko grała na zwłokę.

-Miało się nic nie stać, nie dotrzymujesz słowa Anna... - mówił, jakby nie kontaktując z rzeczywistością. Coś się popsuło, coś poszło nie tak. Powinno być wszystko w porządku, Caroline powinna się już obudzić, a Klaus? Nie powinien cierpieć z bólu, jego kości nie powinny się łamać. Co jest grane? - Wiesz, że teraz kiedy już nie jesteś nikomu potrzebna, mogę Cię zabić? - musiał jakoś ją zachęcić do pomocy, stwierdził, że groźba byłaby na miejscu.

Rzuciła mu tylko spojrzenie - gorzkie, złe, zimne, samolubne.

-Próbujesz coś przemilczeć, nie mówisz mi wszystkiego... - w wampirzym tempie przytrzasnął wiedźmę do ściany, zahipnotyzował - Powiedz mi to o czym myślisz, albo Cię zabiję!

-Myślę, że to przez... przez... to .... eliksir dla Caro..line - mówiła dławiąc się przy tym.

Puścił ją, upadła na podłogę i złapała się za szyję, łapiąc głębokie wdechy.

-Co zamierzasz z tym zrobić? - jak gdyby nigdy nic, kontynuował rozmowę.

Nigdy nie zawodził w takich sprawach. Nawet gdy zostawał z tym całym cyrkiem sam. Nigdy nie dawał za wygraną, próbował wszystkiego... do skutku.

-Nie wiem czy jest jakieś antidotum na eliksir. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim... Poczekajmy, aż Caroline się obudzi. - wyszła, nasłuchując jej kroków Stefan stwierdził, że weszła właśnie do biblioteki.

                                                          ***

Szukała właśnie właściwej księgi. Nie było takiej, zapewne nie istnieje zaklęcie które to cofa. Ale co cofa? Przecież ona sama nie wiedziała co się właśnie dzieje.

Organizm Klausa z nieznanych przyczyn próbuje zmienić się w wilkołaka, ale nie może do końca, przez co zostaje w połowie drogi.

A Caroline? Przecież już dawno powinna się obudzić. Jest martwa już długo za długo... co świadczy tylko o tym, że miała za mało krwi Petrovych. Szlag!

                                                         ***

-Myślę, że już wiem co tu jest grane.. - wchodzi do salonu, gdzie Stefan właśnie siedział koło bezwładnego ciałka Caroline, nieopodal leżał Klaus.

Stefan tylko rzucił jej pytające spojrzenie, zerknął na Caroline.

-Caroline jest martwa tak długo, bo nie miała wystarczającej ilości krwi Petrovych w sobie. Obudzi się, ale nie wiem kiedy, może za pięć minut, albo za 5 godzin... nie mogę tego stwierdzić. Jej ciało powinno już wypłukać eliksir, który wypiła...A co do Klausa... nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Powinniśmy poczekać i sprawdzić w jakim będzie stanie jak się obudzi.

                                                       ***

Czekanie zamieniło się w istny koszmar, minuty dłużyły się w godziny, a godziny w wieczność. Czekali tylko, aż któreś z nich się obudzi.

Krzyk. Krzyk Klausa. Właśnie się obudził, ewidentnie mu nie przeszło. Kolejne kości uległy łamaniu. On sam już nie wiedział gdzie jest w piekle, czy na ziemi.

-Caroline?! - szeptał zdyszany głosem pełnym bólu i strachu... Stefan spojrzał na niego, zrobiło mu się go żal. Jednak coś tam ich kiedyś łączyło. Nie mógł patrzeć na jego cierpienie, powiedział tylko 'wszystko w porządku' i ponownie skręcił mu kark...

                                                      ***

Łapcie nowy rozdział!
Trochę krótki i bez większego sensu, ale jest przejściem do dalszej części w której wszystko wyjdzie na jaw.
Mam pomysł, aby pod każdym dodanym rozdziałem, pisać jakiś fragment kolejnego, na zachętę i główkowanie 'o co tam może chodzić?' , co o tym sądzicie? :)

Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania. Chętnie zapoznam się z Waszą opinią.

Pozdrawiam moich czytelników i do następnego rozdziału, który powinien pojawić się w sobotę lub niedzielę.

Miłego tygodnia.

niedziela, 2 marca 2014

'RYTUAŁ'

***


Podała Caroline flakonik zawierający eliksir. Pochwyciła. Niepewnie otworzyła mały korek i zbliżyła do ust. Zamknęła oczy i jednym hustem opróżniła całą zawartość buteleczki.


- ' Phoematos manex un domo hax fero adiuvex
Phoematos manex ' - Anna nacieła nadgarstek Klausa a ten zbliżył go do ust Caroline. Początkowo nie chciała pić jego krwii, patrzyła na nią z obrzydzeniem, ale jego wzrok mówił sam za siebie – błagał aby wypiła jego krew. Znowu zamknęła oczy, przyssała się do jego nadgarstka z zaczęła pić jego krew.


Posmakowała jej, piła przez dłuższą chwilę, biorąc przy tym głębokie wdechy, jakby brakowało jej tchu, ale nie mogła przestać...


-Dość – urwała Anna, Caroline wyprostowała się, jej twarz była ukrwawiona, jej oczy przerażone, zaraz miała dać mu swoją krew. ' A gdzie Stefan?! ' czy nie powinien jej teraz ratować, obmyślać plan 'z'? Po prostu stał i przypatrywał się całemu zdarzeniu. - 'Phoematos manex un domo hax fero adiuvex nexo
Phoematos manex '... - podała scyzoryk Klausowi, nie chciał sam jej ranić, ale musiał, wiedział że właśnie na tym polega rytuał, ona była jego ofiarą, musiała cierpieć. Ale on nie chciał, aby ona cierpiała... - Tylko skosztuj, nie rozpędzaj się, ona musi być jeszcze silna.


Podszedł do niej, stała przerażona.


Stanął za nią, odgarnął jej włosy na jedną stronę, odsłaniając szyje. Delikatnie naciął jej skóre, krew zaczęła wypływać. Rzucił nożyk na ziemię i wpił się w szyję Caroline. Nie zdążył nawet poczuć smaku jej krwi.


Odsunął się, zbladła. Klaus podszedł do Anny, nadgryzł swój zagojony już nadgarstek, z którego zaczęła kapać krew wprost do kielicha.


-' Vitas Phasmatis ex silento Revertas phasmatis ut victus...
Vitas Phasmatis ex silento Revertas phasmatis ut victus... - uniosła kielich w górę, podeszła do Caroline i podała jej owy kielich – Do dna...


Przechyliła kielich i duszkiem wypiła całą zawartość, ksztusząc się przy tym z niesmaku.


-Zabij ją! - powiedziała oschle Anna do Klausa i rzuciła zimne spojrzenie w stronę Stefana.


***


Nie mógł się z tym pogodzić, zaraz potwór wyssa z niej życie, a on się tylko przygląda, jakby był w kinie i nie mógł zmienić zakończenia.


Mógł, ale wiedział, że to skończyłoby się porażką. Tylko patrzył, jak Klaus zmierzał w kierunku Caroline, żeby ją zabić. Łzy napełniły jego oczy, odwrócił się, nie mógł się temu przyglądać.


***


Spojrzeli sobie w oczy, jego wzrok mówił 'przepraszam' , a jej ' wszystko będzie w porządku'.


Wgryzł się w jej szyje, poczuł smak jej krwi i utonął. Łapczywie pił bez opamiętania, a ona tylko słabła, obsuwała się na ziemie. Delikatnie przytrzymywał ją aby nie upadła.


Spojrzała tylko na Stefana, ich spojrzenia się spotkały.


-Wszystko będzie w porządku – wyszeptała i zamknęła oczy.


***


Podbiegł do niej, wziął na ręce. Chciał zanieść jej ciało w bezpieczne miejsce.


***


Klaus złapał się za klatkę piersiową i zaczął ciężko dyszeć, krzyknął z bólu, upadł na ziemię i stracił przytomność.


***


Mam nadzieję, że rozdział choć nie długi – spodobał Wam się.
Wkrótce następny, w środę mam nadzieję :)
Jeśli macie jakieś propozycje dalszej histori Klaroline zachęcam do podzielenia się ze mną.


Jeśli już tu jesteś zostaw komentarz, to nie boli a mi daje znać, że nie piszę sama dla siebie :)


Pozdrawiam serdecznie moich czytelników! ;)