Caroline:
Obudziłam się w wielkim łóżku rześka i wypoczęta jak nigdy. Z zamkniętymi oczami przeciągnęłam się i przetarłam zaspane oczy. Zamrugałam kilka razy powiekami tak aby wszystko wyraźnie widzieć, byłam w wielkim, bogato zdobionym pokoju. Rozejrzałam się dokładnie kilka razy, nie znałam tego miejsca. Z zamyślenia wyrwały mnie otwierające się drzwi i do środka wszedł Klaus.
- Co ty tu robisz? Wyjdź! - krzyknęłam jednocześnie opatulając się kołdrą. A pierwotny zaczął się śmiać.
-Nie masz się czego wstydzić, widziałem lepsze ciała... - powiedział i cwaniacko zmierzył mnie wzrokiem - Ubierz się, ubrania masz w szafie. Zejdź na dół za 10 minut, musimy porozmawiać.
-Czekaj! - krzyknęłam a Klaus odwrócił się w moją stronę. - Gdzie jest Stefan? Czy ty go.. zabiłeś? - zapytałam nie pewna czy chce znać odpowiedź.
-Wszystkiego dowiesz się jak zejdziesz na dół. - powiedział stanowczo pierwotny i już go nie było.
'Okej, oceńmy sytuacje. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem czy Stefan żyje, nie wiem co działo się przez ostatnie 24 godziny... Nie wiem czego dowiem się jak zejdę na dół. Jest źle, jest bardzo źle. Tylko nie panikuj Caroline, musisz pokazać, że się nie boisz. Musisz przetrwać. Po prostu, ogarnij się ' pomyślałam, wzięłam dwa głębokie wdechy i zaczęłam się ubierać. Ku mojemu zdziwieniu, hybryda ma dość dobre wyczucie stylu, w szafie wisiała jedna sukienka. Była piękna, błękitna i delikatna jak niebo. Buty leciutkie czarne balerinki. Idealny komplet, tylko po co mi takie wystawne ciuchy w domu?
Weszłam do wielkiej łazienki i pierwsze co zrobiłam to opłukałam twarz w zimnej wodzie. Wytarłam twarz w ręcznik i przejrzałam się dokładnie w lustrze. Wyglądałam inaczej, lepiej. Tak jakbym promieniała. Nie miałam worów pod oczami, moje włosy dobrze wyglądały, nie miałam zmęczonych oczy. Jak nigdy czułam się dobrze. Szybko wyszczotkowałam zęby i zeszłam na dół...
Klaus:
Czekałem na Caroline, popijając whisky. Wampirzym słychem usłyszałem otwierające się drzwi i małe nie pewne kroczki Caroline. Już nie nazywam jej moją ofiarą tylko Caroline. Coś się zmieniło odkąd wypiła moją krew, jeszcze nigdy się nie czułem tak jak od chwili kiedy ona skosztowała mojej krwi. Dzieliłem się krwią z mnóstwem osób, ale nigdy nie czułem takiego podekscytowania jakie czuje teraz, że znów ją zobaczę, że mogę z nią porozmawiać.
Z zamyślenia wyrwał mnie Stefan rozprówacz, który własnie wszedł do mojej villi. Nie zwrócił uwagi na mnie siedzącego jak król w wielkim fotelu, tylko na piękną Caroline która właśnie weszła do salonu. Wyglądała tak pięknie, jak najdelikatniejszy kwiat...
Caroline:
Schodziłam powoli ze schodów licząc, że dzisiaj zobaczę moich przyjaciół i że już wszystko będzie dobrze. Zastanawiałam się dlaczego tak dziwnie się czuję. Ale nie chciałam o to pytać, być może to dlatego że długo spałam, albo coś podobnego. Weszłam do wielkiego salonu zdobionego przeróżnymi obrazami i dywanami i pięknymi meblami . W drzwiach zobaczyłam mojego najlepszego przyjaciela Stefana, bez zastanowienia przebiegłam cały salon i rzuciłam się w ramiona Stefana. A on przytulił mnie do siebie tak, jakbym miała znów gdzieś zniknąć. Wampir uniósł mnie nad ziemie i lekką obkręcił. Kiedy wreszcie wysfobodziliśmy się z uścisku, uśmiechnęłam się szeroko a Stefan odwzajemnił uśmiech.
- Myślałam, że nie żyjesz. Ale ty przecież jesteś niezniszczalny. - powiedziałam i zaśmiałam się cichutko.
-Czekałem cały dzień aż się obudzisz. Ciesze się że wszystko w porządku. Jak się czujesz? - zapytał Stefan i pogładził mnie przyjacielsko po podbródku.
-Aż za dobrze, myślę że ... dawno się tak nie czułam. Właściwie nigdy się tak nie czułam. Jakbym mogła góry przenosić. - odpowiedziałam przyjacielowi uśmiechając się przy tym, a Stefan zrobił zakłopotaną minę.
-Zamierzasz powiedzieć jej prawdę Stefanie, czy ja mam to zrobić? - zapytał arogancko Klaus i szyderczo się uśmiechnął.
-Co się dzieje Stefan? Nie traktujcie mnie tak, jakby mnie tu nie było... - powiedziałam, lekko zakłopotana. Czyli coś stoi za tym, że tak dobrze się czuje.
-Caroline, jest coś o czym musisz wiedzieć.- zaczął mój przyjaciel a ja zrobiłam pytającą minę. - Ostatnio zdarzył Ci się.. wypadek. Żebyś przeżyła musieliśmy, dać Ci krwi wampira. Musieliśmy dać Ci krew Klausa. - oznajmił mi przyjaciel i spuścił głowę na dół.
-Czy to znaczy, że.... zostanę taka jak wy? Zmieniliście mnie w potwora? - łzy zbierały się w moich oczach, czułam że zaraz wybuchnę.
-Spokojnie kochana, nie zostaniesz wampirem jeżeli będziesz robić wszystko co Ci powiem. po prostu nie możesz się wychylać. A będzie wszystko dobrze. A teraz zbieraj się, jedziemy! - oznajmiła hybryda i upiła resztę złocistego trunku.
-Jak to jedziemy? Nie jestem twoją lalką, nie możesz brać mnie ze sobą wszędzie. - szybko zaprzeczyłam, że nie chce jechać, chyba nie przekonało to Klausa.
-Jedziemy do mojej wiedźmy, pośpiesz się. Jesteśmy spóźnieni. - powiedział Klaus stanowczo i ruszył w kierunku drzwi... A ja i Stefan zaraz za nim.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tak długą przerwę, miałam w naprawie laptopa i nie miałam dostępu do komputera. Mam nadzieje, że rozdział się Wam spodobał i że nie macie mi zazłe tak długiej nieobecności. Mam też nadzieje, że zostawicie komentarz pod rozdziałem i opiszecie swoje wrażenia. Jeszcze raz przepraszam i dziękuje za poświęcony czas na czytanie tego bloga : )
ciekawie,ciekawie ! ;D i dawaj następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń