Rozdział I
_______________________________________________________________________
Caroline:
" Kochany pamiętniku"
Kolejny tydzień szkoły, kolejne zmagania się z wampirzymi przyjaciółmi, walczenie o przetrwanie każdego dnia. Gdzie w tym ja? W tej chwili powinnam tak jak rok temu, przejmować się jaki ciuch dziś ubrać, z kim pójść na randkę. Dziś martwię się o to kogo z moich bliskich stracę, bądź kto stanie się wampirem. Matt, wydaje mi się że jestem w nim zakochana, ale niedawno stał się wampirem. Przeżywam to gorzej od niego, jest mi z tym ciężko. Ale nie mogę się załamać, muszę pokazać mu , że jestem silna, żeby nie stracił kontroli nad swoim pragnieniem krwi. Muszę zacząć szykować się do szkoły, powiedziałam wczoraj Mattowi że dam mu dziś przed szkołą odrobine mojej krwi, tak aby w czasie lekcji zapanował nad głodem.
Zamknęłam mój fiołkowo-zielony pamiętnik i włożyłam go do skurzanej torby szkolnej. Wyciągnęłam z szafy sukienke w kwiatuszki i beżowy krótki sweter. Wzięłam ze sobą również bieliznę i udałam się do mojej łazienki. Weszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę która utuliła moje ciało. Podczas kąpieli rozmyślałam na temat Matta, a konkretniej nad tym czy zdoła panować nad głodem....
Nie, nie mogę się tym tak udręczać, zawsze przecież może być gorzej. Pomyślałam i zakręciłam kurek z bierzącą wodą, wyszłam z pod prysznica i owinęlam się ręcznikiem. Wytarłam się i ubrałam. Wysuszyłam włosy i zrobiłam z nich 'fale'. Zrobiłam sobie lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Prysnęłam się perfumami z werbeny i włożyłam naszyjnik z werbeną w środku, który podarował mi Stefan. Ja podarowałam mu wtedy woreczek z jego ulubioną krwią RH-. Przeżuciłam torbę przez ramię, wzięłam leżące na białej toaletce klucze od domu, i wyszłam. Zamknęłam drzwi na klucz, wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam w kierunku szkoły.
Zaparkowałam samochód na parkingu przed szkołą i wyszłam z auta. Weszład do szkoły i ruszyłam w kierunku miejsca ćpunów. Poszłam w miejsce które do niedawna było moje i Matta, zawsze podczas długiej przerwy się tam spotykaliśmy. Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam Matta opartego o ściane.
-Przepraszam za spóźnienie, po drodze musiałam jeszcze zatankować wóz. -powiedziałam próbując ukryć to że się troche boję.
-Nic się nie stało, nie czekałem ąz tak długo, Elena i Bonnie będą już w klasie. Powiedziały że mają nowy temat do rozmów. Ale nie wnikałem w szczegóły. Stefana dziś nie będzie w szkole, ma jakąś ważną sprawę do załatwienia. Ammm... - chyba nie wiedział już co powiedzieć, więc wiem co teraz musiałam zrobić.
- Moglibyśmy mieć to już za sobą? - zapytałam jednocześnie odgarniając włosy na jeden bok, tak aby Matt mógł wgryść się w moją szyję.
-Jasne, jesteś pewna że chcesz to zrobić Care? - zapytał niepewny, jego oczy już się przekrwawiały.
-Jestem pewna - odpowiedziałam z udawanym uśmiechem na twarzy.
Matt zbliżył się do mnie, spojrzał mi w oczy po czym wgryzł się w moją szyję. Czułam podniecenie Matta, nie wiedziałam że chce aż tyle wypić. Szyja zaczęła mnie boleć. Próbowałam oderwać od siebie Matta, na marne.
-Matt, jesteś pewnien że tyle chcesz wziąć?- nic nie odpowiedział, pił nadal.- Matt to boli, sprawiasz mi ból. Ałł!!!!
Oderwał się odemnie i spojrzał mi w oczy, jego wzrok mówił że nie może się powstrzynać. Przeraziłam się, ale nie uciekłam, wiem że to by go jeszcze bardziej zmotywowało do wypicia jeszcze większej ilości krwi.
-Caroline, ja .. przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo... - mówił to i jednocześnie grzebał w plecaku. A ja stałam przerażona. - Masz, mam nadzieje że sobie z tym poradzisz, nie mogę patrzeć na tą ranę, od razu chce mi się krwi. Jeszcze raz przepraszam , musze już iść. Do zobaczenia w Grillu.
Powiedział to i odszedł. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam zdezorientowana. Bycie wampirem zmieniło go.Wytarłam szyje chusteczkami higienicznymi które wcześniej mi dał, nakleiłam mały plasterek w miejsce ran i poszłam na lekcje.
Podczas długiej przerwy wyszłam z Eleną i Bonnie na szkolny dziedziniec. Dziewczyny były czymś podekscytowane, ale nie wiem czym.
-Hmm.. Matt powiedział mi że jesteście podekscytowane przyjazdem kogoś do Mystic Falls. Kto ma przyjechać?-spytałam mało zaciekawiona, chyba wypadało o to zapytać.
-To nie taki sobie ktoś, to pierwotny wampir i na dodatek pierwotna hybryda, przyjeżdża tu po raz drugi, był tu w wakacje ale nie znalazł tego czego szuka i wyjechał, dziś wraca.- powiedziała Bonnie.
-No tak, jest przystajny i ma brytyjski akcent, nazywa się Klaus Michealson.-powiedziała podekscytowana Elena.
-I czym tu sie tak ekscytować, przecież obie macie chłopaków, a z waszych wcześcniejszych opowieści ten cały Klaus to zło wcielone. Powinnyście się raczej go bać niż zachwycać jego powrotem tu.- powiedziałam to i udałam się do damskiej toalety. Było mi słabo.
Weszłam do łazienki i usiadłam na toalecie, schowałam twarz w rękach i zaczęłam głęboko oddychać. Zadźwięczał mój telefon, przyszedł mi sms od Stefana ' gdzie jesteś ' , hmm dość dziwne pytanie. 'W szkole, coś się stało?' odpisałam mu. Schowałam telefon do torby i wyszłam z toalety, podeszłam do zlewu i popatrzałam w swoje odbicie. Wyglądałam blado. Trudno. Nagle któś pociągnął mnie za ręke i wyszedł ze mną z toalety. To był Stefan, ale był inny. Zdenerwowanie i przerażenie mieszało się na jego twarzy. Próbowałam wyswobodzić się z jego uchwytu. Na marne, był silny.Gdy wyszliśme ze szkoły wziął mnie w ramiona i w wampirzym tempie znaleźliśmy się u niego w domu. Nie wiedziałam co się stało.
-Ałłlł, Stefan!!! O co Ci chodzi.- zapytałam nieco zła i przestraszona.- O co chodzi?! - wykrzyknęłam
-To Klaus, on... on Cie zabije. Musimy coś zrobić, ja na to nie pozwole! - mówił zagubiony - Nie mogę mu na to pozwolić....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz