wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział VIII

Klaus:

Wyszłem z hotelu i szybko ruszyłem w kierunku galerii. Wpadłem do jakiegoś sklepu z ubraniami i nakupywałem ubrań dla Caroline. Nie pokaże się z nią w męskich ciuchach. Pomyślałem. Podszedłem do kasy i zapłaciłem. Zahipnotyzowałem kasjerkę która mnie obsługiwała i szybko poszliśmy do przebieralni. - miałem ochotę na krew. Weszliśmy, zasłoniłem kotare i wgryzłem się w dziewczyne. Dość szybko wyssałem z niej całą krew. Wytarłem się o jej sukienkę i w wampirzym tępie znalazłem się w aptece. Nie byłem w aptece od jakiś 25 lat... Pomyślałem i podszedłem do lady.

-Dzień dobry, co podać? - spytał się jakiś mężczyzna w okularach
-Hm... potzrebuje czegoś na wzmocnienie, dla młodej kobiety. O działaniu natychmiastowym lub szybkim- powiedziałem, właściwie to sam nie wiedziałem jak mam mówić, żeby aptekarz mnie zrozumiał... Zaśmiałem się z siebie pod nosem.
-To mogę podać tylko witaminy, nie ma czegoś takiego że natychmiastowe działanie. Organizm sam musi wyzdrowieć. Leki mogą tylko pomóc, ale nie zrobią wszystkiego. Zatem... mogę panu sprzedać.. ziółka które się parzy, tableki i gratis relaksujące kulki do kąpieli!!! - powiedział mężczyzna i szeroko się uśmiechnął.
-Dobrze.. niech będzie. - powiedziałem i wyciągnąłem złotą karte z portfela. Aptekarz pobrał opłatę za leki i podał mi woreczek z lekarstwami.
-Proszę, życzę powrotu do zdrowia. Do widzenia. - powiedział mężczyzna i zajął się swoimi sprawami.
-Czy ja niedawno nie powiedziałem że to dla młodej kobiety? - powiedziałem wychodząc z apteki -Czy ten facet uważa mnie za dziewczynę?! Zapytałem siebie w myślach.

***

 Minęło 30 minut odkąd  wyszedłem z hotelu, pora wracać - pomyślałem i w wampirzym tępie udałem się w stronę noclegowni. Weszedłem do pokoju, rzuciłem reklamówki pełne ciuchów i leków i usiadłem na fotelu. Caroline była w łazience. Ciekawe co robiła przez cały czas.....


Z zamyślenia o Caroline wyrwała mnie sama Caroline. Która nieco zdziwiona popatrzyła na mnie i powiedziała:

-Już jesteś...
-Tak kochana, już jestem. Co robiłaś przez ten cały czas gdy mnie nie było? - spytałem ciekaw odpowiedzi.
-Hm... właściwie to... podziwiałam widok z okna, naprawdę piękny. Zamówiłam sobie jedzenie, nie było zbytnio dobre. I resztę czasu straciłam na długiej relaksującej kąpieli. - powiedziała Caroline i spojrzała na torby które kupiłem.
-Hm... A tak naprawdę, co robiłaś? - w wapirzym tępie znalazłem się koło Caroline i ją zahipnotyzowałem.
-To co powiedziałam przed chwilą. - mówiła zahipnotyzowana Caroline.
-Świetnie.... Na łóżku leżą twoje nowe ciuchy, nie będziesz prowadzać się ze mną w takich łachach w których jesteś teraz. A w którejś z tych toreb są także lekarstwa które masz brać. A teraz ubierz się. Wyjeżdżamy. - zażądałęm i usiadłem zpowrotem na fotelu.
-Wracamy do Mistic Falls? - powiedziała ucieszona Caroline grzebiąc w torbach z ciuchami.
-Nie, najpierw odwiedzimy mojego czarownika w Nowym Orleanie, kochanie. - powiedziałem i uśmiechnąłęm się cwaniacko.

Caroline:

Nie wracam do Mistic Falls... Stefan mnie zabierze.... Obiecał.... To znaczy że muszę zwlekać jak najdłużej. Nie wiem co mam robić.
-Jestem głodna, to jedzenie było tak paskudne że prawie nic nie zjadłam. Pójdziesz mi coś kupić, proszę!! - poprosiłam Klausa, nie wiedziałam czy połknie haczyk.
-Oczywiście, musisz się dożywić - powiedział drwiąco Klaus i już go nie było.

Szybko dorwałam się do kurtki Klausa i wyciągnęłam z niej jego komórke, napisałam sms-a do Stefana, "Stefan, pospiesz się, on chce mnie gdzieś wywieść." Napisałam, wysłałam i skasowałam sms-a tak aby Klaus nie mógł się dowiedzieć, że jedzie po mnie Stefan. Szybko więc schowałam telefon spowrotem do kurtki Klausa, wzięłam torby ciuchów i ruszyłam w kierunku łazienki. Ubrałam ciemne rurki i i prześwitującą białą koszulę z kołnierzykiem, ubrałam czarne baleriny i założyłam na siebie kamizelkę. Co jak co, ale wyglądałam ładnie. Rozczesałam włosy i upiełam je. Teraz tylko czekałam, aż drzwi do pokoju się otworzą. Dalej siedziałam w łazience. Po upływie 2 minut Klaus był już w pokoju.
-Caroline, mam dla Ciebie jedzenie.- krzyknął Klaus
-Nie wiem w co się ubrać, kupiłeś tyle ciuchów. Wybór jest zbyt duży... - musiałam jakoś wiarygodnie kłamać.

***

Minęło 10 minut, a ja nadal siedziałam w łazience, udając że coś robie tak aby Klaus myślał że jestem typową dziewczyną która nie wie w co się ubrać.... po kolejnych 10 minutach wyszłam z łazienki i poszłam w stronę stolika na którym było moje jedzenie. Choć wcale nie byłam głodna, musiałam zjeść. I oczywiście musiałam z tym zwlekać.
-Dziękuje, ale jestem uczulona na orzechy a tu jest deser orzechowy, co do obiadu to wygląda smacznie, ale zjadłabym krewetki, chociaż spaghetti też może być. - wzięłam widelec do ręki który specjalnie upuściłam. Widelec z dźwiękiem odbił się od podłogi. - Ojj.. przepraszam. - mówiłam i jednocześnie schyliłam się po widelec. Klaus patrzył na mnie jak na typową głupią blondynkę... Zaczełam bardzo wolno jeść. Klaus Cały czas mi się przyglądał. - Jak tak na mnie patrzysz, to czuję się nie swojo.... Może zjesz? Starczy dla Ciebie.
-Nie, wampiry.... nie lubią ludzkiego jedzenia. Wykręca mi wątrobę jak na to patrze. - mówił Klaus.
-Za to mi wykęca wątrobę jak patrze na Was pijących krew, to jest takie... obrzydliwe. - powiedziałam, chyba dobrze mi szło to całe przedłużanie....
-Dla Ciebie zwykłego śmiertelnika, to obrzydliwe. Żywiąc się krwią zwierząt to tak jakby człowiek jadł cały czas suchary, daje Ci to siłę. Ale nie jesteś w pełni zadowolony, bo wiesz że możesz zjeść soczystego hamburgera czy coś. Tak jest z krwią zwierząt - daje Ci to siłę ale nie odczuwasz się spełniony. - powiedział Klaus, teraz rozumiem dlaczego Klaus potrafi wybić całą wioskę, a moi przyjaciele ograniczają się do jednego zająca.
- Hmmm .... Fuu. - powiedziałam i dalej zaczęłam jeść. Stefan... kiedy będziesz?!

***

Po chwili usłyszałam głośny trzask, to Stefan! Wbił Klausowi kołek w serce i skręcił mu kark.
-Stefan, jak dobrze że już jesteś. - powiedziałam uradowana
-Nie mamy czasu Caroline, musisz być u siebie w domu, on nie jest tam zaproszony.. - powiedział Stefan i w wamirzym tępie wziął mnie na ręce i znaleźliśmy się w jego samochodzie.
-Powinienem był to przewidzieć. Wiedział, że będziemy próbowali go zabić. - mówił Stefan jednocześnie zapalając samochód i odjeżdżając.

***

Po około godzinnej jeździe zatrzymaliśmy się na postój. Ja musiałam sikorzystać z toalety a Stefan musiał zapolować. 5 minut później znów ruszyliśmy w drogę do Mistic Falls.

W wampirzym tępie ktoś wyciągnął Stefana z samochodu i zaczał go bić. To był Klaus, w ręce trzymał kołek który do niedawna tkwił w jego sercu. Szybko wysiadłam z samochodu i pobiegłam w stronę mojego przyjaciela. Nie miałam pojęcia co się zaraz stanie...

5 komentarzy:

  1. Taka moja uwaga
    Nie weszłem tylko wszedłem
    Nie podeszłem tylko podszedłem
    I 'poszłam siku' brzmi w takim opowiadaniu jakoś dziwnie, może lepiej po prostu 'poszłam do łazienki' :)
    Ale po za tym jest SUPER i czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem dobra z polskiego i za każdym razem kiedy pisze coś typu "podszedłem" zastanawiam się jaka jest poprawna forma xD Dziękuję za uwagi, przyjmuje je równie dobrze jak i pochwały ;)

      Usuń
  2. I przydałoby ci się podrasować wygląd bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział ! Czekam na nowy ! *.*

    Zapraszam do mnie.
    http://claus-i-caroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award!
    Szczegóły znajdziesz na moim blogu: http://klaroline-only-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń